Sunday, August 20, 2006

A po powrocie...

Powróciłam ze Starachowic bardziej wysportowana i szczęśliwsza i choć bez wizyty w Białymstoku, to i tak było świetnie, za co tutaj oficjalnie pragnę podziękować organizatorom tej wycieczki.

Chciałam zamieścić tutaj zdjęcia, ale nadal nie umiem tego zrobić. Może więc innym razem. Chciałam również opisać ten wyjazd, ale chwilowo brak mi słów, bo muszę kontynuować zaległą pracę dla Niemców, która tak mi dobrze idzie, że jak wróciłam wczoraj z obiadu to poległam i zasnęłam na 17 godzin.

Sunday, August 13, 2006

Kolejna podróż - kierunek Starachowice (i Białystok)

Chciałam wreszcie zamieścić trochę zdjęć, ale nie wiem jak to zrobić, coś nie wychodzi, a tymczasem jutro (dzisiaj! - minęła północ) wyruszam w kolejną podróż.

Tym razem do Starachowic. O tym czym zaskoczyło mnie to miasto i jego mieszkańcy będzie można przeczytać tu już wkrótce...

Następnym etapem mojej podróży będzie Białystok, a dokładniej tamtejsza akademia medyczna (Nie, nie zamierzam tam wykładać).

Cele moich podróży na razie przemilczę. Wtajemniczeni wiedzą (i mię oczekują), a niewtajemniczeni dowiedzą się już wkrótce.

Na marginesie dodam ciekawostkę historyczną: Białostocka akademia medyczna mieści się w pałacu Branickich, gdzie moja prababcia chodziła do szkoły (dla dobrze urodzonych panien). Podobno pod podłogą jednej z sal było wielkie akwarium.

Wednesday, August 09, 2006

Wielki powrót do ojczyzny.

Powróciłam zakonczywszy kurs na poziomie najwyższym z możliwych, a mianowicie: "Perfecionnement". Oczywiście po drodze nie obyło się bez przygód... Po biegu z przeszkodami po paryskim metrze, dzierżąc w rękach walizkę i 2 torby podręczne (nie mylić z poręczne) i torebkę dotarłam na lotnisko.... Było jednak za późno. Przybyłam tam w momencie kiedy mój samolot wzbijał się w powietrze..

Widząc moje zagubienie, pani z LOT z firmowym uśmiechem na twarzy powiedziała, że mogę wracać za 4 dni i na razie nic innego nie wykombinuje, ale żebym przyszła za 5 godzin, bo jest jeszcze jeden samolot do Polski.

Po milionie telefonów do domu oraz do siostry:), przeszpiegach w innych liniach, zakupach w kiosku i ogromnym obiedzie (polecam restauracje Hipopotamus na lotnisku CDG) powróciłam do stanowiska LOTU i... Po dłuższym "recherchu" miła pani jednak uratowała mi życie i znalazła miejsce za co jej jestem po dziś dzień wdzięczna!