Wednesday, August 09, 2006

Wielki powrót do ojczyzny.

Powróciłam zakonczywszy kurs na poziomie najwyższym z możliwych, a mianowicie: "Perfecionnement". Oczywiście po drodze nie obyło się bez przygód... Po biegu z przeszkodami po paryskim metrze, dzierżąc w rękach walizkę i 2 torby podręczne (nie mylić z poręczne) i torebkę dotarłam na lotnisko.... Było jednak za późno. Przybyłam tam w momencie kiedy mój samolot wzbijał się w powietrze..

Widząc moje zagubienie, pani z LOT z firmowym uśmiechem na twarzy powiedziała, że mogę wracać za 4 dni i na razie nic innego nie wykombinuje, ale żebym przyszła za 5 godzin, bo jest jeszcze jeden samolot do Polski.

Po milionie telefonów do domu oraz do siostry:), przeszpiegach w innych liniach, zakupach w kiosku i ogromnym obiedzie (polecam restauracje Hipopotamus na lotnisku CDG) powróciłam do stanowiska LOTU i... Po dłuższym "recherchu" miła pani jednak uratowała mi życie i znalazła miejsce za co jej jestem po dziś dzień wdzięczna!

0 Comments:

Post a Comment

<< Home